Temat:REKOLEKCJE W CZARNEJ 2003
Tekst:Pi�ty grudnia by� dla nas "Dniem po�piechu". Oczywi�cie jak ka�dy cz�owiek , �yjemy w biegu, jednak tym razem trzeba by�o podkr�ci� tempo, gdy� istnia�o prawdopodobie�stwo, �e stawiaj�c si� o 14.55 na dworcu PKP, nie zd��ymy wsi��� do poci�gu odje�d�aj�cego o 15.00. Nie pozosta�o nam wi�c nic innego jak chwyci� za walizki, przebiec par� ulic, schodk�w w g�r�, schodk�w w d�, by w ko�cu zasi��� spokojnie w przedziale klasy 2. Stawili si� niemal wszyscy : Agnieszka, Ka�ka, Go�ka, Jarek, Artek, Bartek i Krzysio. W�r�d niekt�rych os�b od�y�y wspomnienia, gdy� tras� radom-Czarniecka G�ra ( Czarniecka , a nie "baniecka" jak to si� da�o s�ysze� w pewnych rozmowach ;-)) mieli ju� okazj� pokona� niespe�na dwa lata temu. Podr� przebieg�a spokojnie, tak jak podczas poprzedniej eskapady, tak i teraz mieli�my p�godzinny post�j w Skar�ysku-Kamiennej, gdzie ju� tradycyjnie wybrali�my si� na pizz�. Po zape�nieniu naszych brzuszk�w, ponownie wsiedli�my do poci�gu klasy 2. Kiedy zmrok ju� zapada� dotarli�my do miejsca docelowego. I tutaj pomimo, �e posilili�my si� w Skar�ysku pizz�, z wielkim apetytem zjedli�my przygotowan� kolacj�. Oczywi�cie jak na nasz oddzia� przysta�o, nie oby�o si� bez dok�adek, no ale c� w ko�cu trzeba dba� o swoje cia�ko. Po kolacyjce odby� si� wieczorek zapoznawczy. ka�dy oddzia� mia� okazj� si� zaprezentowa�. wiecz�r zako�czyli�my adoracj� podczas kt�rej mo�na by�o w zaciszu kaplicy troch� sobie porozmy�la�. Kiedy ju� byli�my "u�o�eni" duchowo i wewn�trznie, nadszed� czas na mi�e spotkania z dawno niewidzianymi oraz nowo poznanymi KSM-owaiczami. W zaciszu izby nr 7 , nie przeszkadzaj�c pozosta�ym domownikom, rozpocz�a si� seria pyta�, odpowiedzi, opowiadanie dowcip�w, zar�wno o blondynkach :-) jak i g�ralach. W tych drugich Aga by�a zdecydowan� faworytk� :-D. Nast�pnego dnia pobudka odby�a si� o godzinie 6.00. Pomimo tak wczesnej pory oraz kilkugodzinnego snu, humory nam dopisywa�y i nawet uda�o nam si� nie zasn�� na mszy. Oczywi�cie nawet gdyby si� tak sta�o to bynajmniej nie z powodu kazania wyg�oszonego przez ks. Paw�a M�kos� lecz z powodu zm�czenia. Nauka da�a nam bowiem bardzo wiele, poszerzy�a nieco nasze wiadomo�ci dotycz�ce Eucharystii oraz przede wszystkim przygotowa�a do sakramentu pokuty, kt�ry odby� si� bezpo�rednio po mszy. Sobotnie popo�udnie min�o pod znakiem budowania wie�. Podzieleni na 10 zespo��w przeobrazili�my �wietlice w istny Manhattan . Po niespe�na 4 godzinach mo�na by�o podziwia� budowle o najr�niejszych kszta�tach. Wszystkie si�ga�y sufitu, jedna przypomina�a ludzika, druga s�omk� do napoj�w w rozmiarze XXL , jeszcze inna mog�aby pos�u�y� jako rurka hydrauliczna lub tr�bka kibica na meczu pi�ki no�nej dla wielkoluda. Ka�da jednak by�a wyj�tkowa, dlatego nie wy�oniono zdecydowanej faworytki. Budowanie wie� by�o pewnego rodzaju formacj�, kt�ra mia�a nas przybli�y� do Jezusa. Tak jak wie�a powinni�my by� trwali, �adni i wysocy. Sobota to by� 6 grudnia, a niemal ka�dy mieszkaniec globu wie, co to oznacza. Mimo, �e nie spotkali�my pana z bia�� brod� i w czerwonym kubraczku, to nie zawiedli�my si� na nim , gdy� ka�dy z nas dosta� cos "pod poduszk�". �e�ska cz�� naszego oddzia�u dosta�a zdrow� �ywno��( ze wzgl�du na fakt, �e dziewcz�ta na czas adwentu dbaj� o linie :-) )- soczki i jogurciki ( nale�y podkre�li�, �e jogurciki, NIE MYLIC Z SERKAMI :-) , gdy� te w p�niejszym czasie r�wnie� odegraj� wa�n� rol� :-) ), m�ska cz�� natomiast musia�a zadowoli� si� laureczkami, r�cznie robionymi, zdobionymi, ale wszystko to wykonane by�o z ogromnym po�wi�ceniem i oddaniem :-) . No i nadszed� wiecz�r, kt�ry u�wietniony zosta� przez grup� teatraln� "Syn marnotrawny i sp�ka" ( przypisek autora textu ;-) ). Przedstawienie w stylu ninja, czacza, samba, telenowela, �o�nierskim, niejednego widza doprowadzi�o niemal do �ez. Sobotnia nocka, kt�ra nast�pi�a po owym przedstawieniu by�a kolejn� z serii nieprzespanych. Czym�e jest jednak kilka godzin snu wobec mi�ego towarzystw, kt�re tym razem spotka�o si� przy kuchennym stole. Zmiana lokalu nie wp�yn�a jednak negatywnie na owo spotkanie. tak�e by�y dowcipy, tym razem jednak Aga ze swymi g�ralkami, zosta�a "pobita" przez Bartka ze St�porkowa. Po kilku godzinach sp�dzonych na siedzeniu w jadalni, zdali�my sobie spraw�, �e jutro ju� koniec, wi�c trzeba zrobi� wszystko , �eby uczestnicy Dni Skupienia zapami�tali je jak najd�u�ej. Zwykle bywa tak, �e w ostatni� noc u�ywa si� pasty do z�b�w jako "narz�dzia zbrodni". Tym razem jednak Jarek i ARCZI odeszli od tej zasady. Widocznie stwierdzili, �e czekoladowy baku� jest znacznie przyjemniejszy ni� mi�towa pasta do z�b�w. Tak wi�c nast�pny poranek dla niekt�rych rozpocz�� si� od mi�ej niespodzianki. Po porannej toalecie wsp�lnie wybrali�my si� na Msz�. W drodze do ko�cio�a zauwa�yli�my, �e i w tym roku pogoda nas nie zawiod�a i posypa�o �niegiem. kiedy wi�c wr�cili�my z ko�cio�a i zjedli�my �niadanie, w oczekiwaniu na godzin� odjazdu rzucili�my si� w bia�y puch rozpoczynaj�c przy akompaniamencie KSM ze Starachowic istne bia�e szale�stwo. Podobnie jak 2 lata temu odby�a si� wielka �nie�na bitwa do upad�ego. No i w ko�cu jak zawsze z �alem i t�sknot� opu�cili�my Czarn�, maj�c nadziej� na rych�y powr�t w to miejsce :-
|